Propozycje pracy trenerskiej – jak wyglądają rozmowy w Polsce oraz poza granicami kraju?
Marcin Gabor właściwie nigdy nie informuje o szczegółach spotkań czy rozmów, odbywających się na okoliczność otrzymania zapytania bądź propozycji pracy szkoleniowej od konkretnego Klubu. Trener postanowił tym razem jednak podzielić się swoimi sporymi doświadczeniami, wynikającymi nie tylko z sześciu podpisanych umów, ale również dużej liczby dyskusji bez parafowania kontraktu. Ze względu na szeroki zakres działania, Trener Gabor ma za sobą rozliczne dyskusje nie tylko w Polsce, ale także na terenie Niemiec oraz Austrii. Dzisiaj przedstawia kulisy, porównując różne aspekty.
- Dotychczas miałem okazję pracować w sześciu Klubach. W jednym jako Dyrektor ds. sportowych, natomiast w pięciu pozostałych jako Pierwszy Trener i Dyrektor ds. sportowych w unii personalnej lub Drugi Trener. Jednakże nawet w tym ostatnim przypadku moje kompetencje prezentowały się zdecydowanie szerzej, co w praktyce oznaczało prowadzenie bądź uczestnictwo w wielu sportowych oraz organizacyjnych projektach strukturalnych. Oczywistym jest fakt, że każdy angaż został poprzedzony rozmowami. Chciałoby się napisać - pogłębionymi. Tymczasem szczególnie w przypadku tzw. klubów profesjonalnych - ale do niemal wszystkich Klubów w Polsce na poziomie centralnym zdecydowanie lepiej pasuje określenie "zawodowy", zmieniające ocenę funkcjonowania takiego podmiotu - dochodziło do żenujących sytuacji. Nie wspomnę nawet o braku zdefiniowanego Profilu Trenera czy choćby Kryteriów Wyszukiwania, pasujących do wypracowanego Profilu Klubu. Nie, o tak fachowym działaniu mowy być nie może. Ale przynajmniej wypadałoby się spodziewać jakiejkolwiek kontynuacji sportowej myśli - Modelu Gry, Systemu Gry, Obszarów Ewolucyjnych Drużyny, kierunków rozwojowych, warsztatu szkoleniowego, a może choćby wizji czy stylu gry. I świadomości, dlaczego owe dalsze procedowania na podobnych zasadach jest niezwykle istotne. Na trop wspomnianej konkluzji można jednak natrafić dopiero w momencie posiadania odpowiedniego zasobu wiedzy i przygotowania motorycznego. Trudno w polskich Klubach znaleźć choćby właściwie zbudowaną strukturę organizacyjną, a co dopiero doszukiwać się fachowców na odpowiednich stanowiskach. Stąd dobór sztabu szkoleniowego odbywał się na podstawie podszeptów i wskazówek doradców, a za niekompetentnym wyszukiwaniem Trenerów szła również niewłaściwa weryfikacja w kontekście Profilu późniejszych szkoleniowców, całość uzupełniał nieumiejętny proces zatrudniania, a potem kończył sposób oceny pracy wykonanej przez sztab.
- Temat czterech etapów relacji Klubu z Trenerami omawiam bardziej szczegółowo przy innych okazjach, choćby podczas warsztatów "Piłka nożna - poznaj ją od nowa" oraz "Profesjonalna droga do zawodu Trenera", a teraz zamierzam skupić się na kwestii rozmów przed złożeniem lub ewentualnym złożeniem podpisu na kontrakcie. Otóż, rozmawiając o przejęciu roli Drugiego Trenera nigdy nie pojawiły się pytania na temat współpracy w sztabie szkoleniowym, podziału kompetencji, spójnym Modelu Pracy z Pierwszym Trenerem, charakterystyki moich działań. Wszystkie spotkania miały bardziej charakter informacyjny, choć kultura, ogłada oraz zwykła zawodowa przyzwoitość wymaga przygotowania, z kim mamy do czynienia. Teoretycznie zawsze Pierwszy Trener poleca innych Współpracowników, co nie zwalnia przedstawicieli podmiotu sportowego z zagłębienia się w charakterystyki wskazanych personaliów, bliższe ich osobiste poznanie oraz zbadanie określonych zapewnień. Jednak na własnej skórze zebrałem doświadczenia rodem z kabaretu. W jednym z trzech "profesjonalnych" Klubów zostałem zatrudniony bez choćby jednego spotkania. Niemożliwe? A jednak! A w innym poproszono mnie o przesłanie życiorysu po około trzech tygodniach pracy. Niemożliwe? Oczywiście, że w naszych realiach możliwe. A dokument - przygotowany według norm stosowanych w europejskich Klubach - spotkał się ze złośliwym komentarzem w stylu: "Po co nam Pierwszy Trener, skoro Drugi Trener ma tak dobre CV?" W trzecim zaś Klubie spotkanie trwało całe dziesięć, może trzynaście minut. I obracało się jedynie wokół pieniędzy. Zresztą, rozmowy z Klubami bardzo często ograniczają się do negocjacji monetarnych, a najczęstsze pytania zadawane Pierwszemu Trenerowi to kwestia zarobków oraz ewentualnego sztabu trenerskiego. A z resztą sztabu właściwie się nie rozmawia. To też kwestia (braku) świadomości polskiej piłki, dotyczącej ważności wszystkich uczestników procesu szkoleniowego...
- W kontekście trzech pozostałych pracodawców, z którymi uprzednio spotykałem się w temacie objęcia funkcji Pierwszego Trenera (z posadą Dyrektora ds. sportowych) oraz Dyrektora ds. sportowych, też mogę przytoczyć kilka ciekawostek. Oczywiście, nikt nigdy nie wymagał ode mnie przygotowania jakiejkolwiek prezentacji, opisującej plan pracy, Obszary Ewolucyjne Drużyny, etapy wielopłaszczyznowego rozwoju zespołu, System Gry, elementy warsztatu szkoleniowego, czy opinię na temat poszczególnych zawodników. Nikt nawet nie zadał mi pytania odnośnie do wymienionych zagadnień! Ale zawsze przygotowywałem odpowiednią dokumentację, przedstawiając także pomysły na długofalowy rozwój Klubu. Niestety, niemal za każdym razem - po pół godzinie - odczuwałem znużenie przedstawicieli Klubu, po prostu nie rozumiejących przekazywanych treści. W takich przypadkach obowiązuje stara reguła - jeśli czegoś nie rozumiesz, nie widzisz oczami wyobraźni, to szybko się nudzisz i tracisz zainteresowanie. Szkoda tylko, że takie osoby obsadzają eksponowane stanowiska i nie tylko odbierają szansę rozwoju rodzimych Klubów, ale po prostu je niszczą. Podczas jednej z rozmów usłyszałem: "Prezentacja jest elegancka, ale i tak nie da się tych pomysłów wprowadzić..." Najbardziej konkretne i rzeczowe rozmowy w Polsce odbyłem przed podjęciem pracy w Stali Sanok, zaś pozostałe przypadki rozmów to prowizorka od początku do końca, odbywająca się także na różnych poziomach kultury osobistej.